Napięcie gęstnieje z dnia na dzień. Za tydzień będę miała za sobą drugi dzień z lekcjami w nowej szkole. Owszem, poznałam już połowę klasy za sprawą dwóch spotkań klasowych i mogę ze spokojem stwierdzić, ze trafiłam na wspaniałych ludzi. Mam wręcz wrażenie, że nowe towarzystwo odpowiada mi bardziej niż to, z którym spędziłam ostatnie trzy lata w gimnazjum. Mimo wszystko bardzo się denerwuje. Dostałam dwa dni temu z rana telefon ze szkoły, że mam przyjść wcześniej i złożyć uroczyste ślubowanie. Doprowadziło mnie to do jeszcze gorszego stanu, gdyż tylko ja dostałam taki telefon. Nie mam zielonego pojęcia na czym to ślubowanie będzie polegać, co będę musiała powiedzieć, przed kim i jak. Do tego wszystkiego dochodzi brak podręczników, które wedle zdobytych informacji zostaną wydrukowane dopiero 15 września. Pozostaje mi ganianie za nimi po całym Poznaniu, a nawet nie wiem kiedy to zrobię, bo przez ostatnie wydarzenia nie mam już na nic czasu. Przynajmniej zeszyty i jeszcze parę innych rzeczy mam już zakupionych, bo inaczej zupełnie bym popadła w histerię. Zazdroszczę ludziom którzy się tym wszystkim w ogóle nie przejmują.
 |
weheartit.com |
Na szczęście stres przed rozpoczęciem roku szkolnego zmniejszają spotkania/rozmowy ze znajomymi. Gdyby nie mini wycieczki rowerowe z P., spacery z S. albo wieczorne rozmowy na skype z chłopakami ( przy których mam wielki ubaw ), to już dawno bym się załamała. Wczoraj odbyło się drugie spotkanie klasowe, na którym co chwila wybuchały salwy śmiechu. Niestety znowu się spotkaliśmy małą grupą, chyba nawet nie połową klasy, na dodatek w takim samym składzie jak za pierwszym razem. No cóż, przynajmniej na rozpoczęciu nie będzie między nami niezręcznego milczenia, tylko bez skrępowania będziemy umieli ze sobą rozmawiać i żartować, a reszta będzie się temu z boku przyglądać. Wkurzający jest trochę fakt, że tak dużo osób się zapowiadało na pierwsze i na drugie spotkanie, a nie przyszła z tego nawet połowa. Mimo wszystko mam nadzieję, że okażą się oni tak samo wyluzowani i zabawni ja ci których już poznałam.
 |
weheartit.com |
Mimo że mój kontakt z rodzicami urwał się ostatnio całkowicie, to wczorajszego dnia byłam mile zaskoczona zachowaniem mamy. Ostatnimi czasy była na mnie bardzo cięta, przez co ja zrobiłam się wobec niej sarkastyczna. Wczoraj jednak, gdy pojechałyśmy do dyrekcji jej szpitala w mieście trochę porozmawiałyśmy. Ona mi wytknęła parę spraw i ja jej. Myślę że każda z nas zrozumiała popełnione przez nas błędy. Jednak nie na tym się zakończyło. Po wejściu do jednego z markowych sklepów w którym faktycznie od czasu do czasu sobie kupowałam jakiś tańszy t-shirt, mama pozwalała mi wziąć do przymiarki praktycznie każdą rzecz. Jeszcze większym zdziwieniem było dla mnie to, że je kupiła. Zazwyczaj robimy tak, że jak już wszystko przymierzę, to mama bierze te ubrania i je odwiesza, a gdy wyszłam z przebieralni to zobaczyłam że mama stoi przy kasie i kupuje każdą osobną rzecz. Moje zaskoczenie było niemałe, zwłaszcza że wiem jaka jest aktualnie nasza sytuacja finansowa. W późniejszym czasie dodatkowo z własnej kieszeni kupiła mi rzeczy do szkoły, które nie były niezbędne, ale które po prostu chciałabym posiadać. Nie wiem co na nią tak wpłynęło. Przez chwilę nawet myślałam, że chciała mnie tym w jakiś sposób ... przekupić? Jednak po dłuższym namyśle stwierdziłam, że po prostu po raz pierwszy od dłuższego czasu się o mnie troszczy, bo jak to stwierdziła "Myślałaś, że nie zauważyłam że większości rzeczy nie nosisz, a niektóre twoje spodnie są już podziurawione?". Mam nadzieję, że moja stara, kochana mama, z którą mogłam zawsze porozmawiać w końcu wróciła.
XXYYXX "DMT"
Stres na pewno jest, ale skoro poznałaś już część nowej klasy na spotkaniach, to nie będzie tak źle :)
OdpowiedzUsuńI nie było. C: Mogę stwierdzić, że było wręcz idealnie. :)
UsuńTo super :)
UsuńZazdroszczę Ci. Ja nie znam nikogo z mojej nowej klasy. ;(
OdpowiedzUsuńAle już jest chyba dobrze, prawda? C:
UsuńSpotkania klasowe.. raczej źle to wspominam. ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że zaczęłaś dogadywać się z mamą, cieszę się z tego. Mój kontakt z rodzicami na dzień dzisiejszy określiłabym jako... raczej zły. A może tylko mi się tak wydaje. :(
A czemu źle? Ale w sensie, że z starą czy z nową klasą? :c
UsuńNiestety teraz ponownie kontakt się pogorszył, a nadzieja na powrót dawnej mamy znowu zmalała do zera. Ehh. :c
Z tą z licem.
UsuńU mnie rodzinnie ogólnie jakoś... źle. :( Boję się każdego następnego dnia.
Ja zazwyczaj na takie większe chodzę właśnie z nią. C:
OdpowiedzUsuńJa zawsze zazdrościłam innym, a teraz nagle i mnie to spotkało. C: Ciebie pewnie też to spotka, skoro mnie - chyba największego pechowca świata - to spotkało, to Ciebie także. C:
Pierwsze tygodnie w nowym miejscu są zawsze trudne. Nie zależnie czy nowa szkoła czy studia, już tak jest.
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście trudny był tylko pierwszy dzień. :)
Usuń