Instagram

sobota, 2 sierpnia 2014

Nowe cele.

 Komunikat - żyję i mam się całkiem dobrze. Nie pisałam wcześniej, gdyż parę spraw z wyjazdem i moją pracą zderzyło się w jednym czasie i w dzień pakowania i zakupów byłam także w pracy od trzeciej nad ranem do drugiej popołudniu, także zmęczenie wzięło górę. Jednak jestem, wróciłam i jestem nie dość że wypoczęta, to na dodatek cała brązowiutka. Oczywiście nie obyło się bez poparzeń, bo Natalka nie może posłuchać mamy, która radzi "posmaruj się kremem z filtrem", tylko musi leżeć plackiem na kocu, a później narzeka, że nie może się nawet ubrać. Tak tak, cała ja! Na szczęście odcień czerwieni zniknął, teraz zaś jestem wesołym murzynkiem z czarnymi piegami na twarzyczce. Niestety nie wyblakły od słońca i nie zrównały się z opalenizną, ale opaliły się wraz z resztą ciała, przez co wyglądam jakbym się opalała przez sitko. Najgorzej. Wszystko inne jest jak najbardziej okej - wspomnienia, czas spędzony na wypoczynku i leniuchowaniu, kąpiele w morzu i zabawa w piasku z siostrą. Pogoda też niczego sobie, chociaż trafiałam szczerze mówiąc na lepszą w zeszłe wakacje. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Parę przykrych incydentów też miało miejsce, ale o tym później. Skupmy się na pozytywach!

 Przed wyjazdem W KOŃCU kupiłam sobie buty do biegania i dzisiaj będę miała szansę je przetestować. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, ale bądź co bądź, są to w końcu butki przeznaczone tylko do tej dyscypliny, więc powinny się spisać. Na dodatek wręcz muszę się za siebie wziąć, gdyż ( uwaga uwaga - pierwszy incydent ) trochę sobie popuściłam ze smyczy nad morzem i moje zdrowe odżywianie szlag trafił. Już koleżanka się ze mnie śmiała, ja z siebie zresztą też, że "jestem taka fit i że jem takie pełnowartościowe rzeczy". Miałam wrażenie jakbym cała spuchła i byłam przekonana, że waga pokaże wartość z dodatkowymi trzema kilogramami. Jednak nic takiego nie miało miejsca, nie wiem jakim cudem, ale nie zmienia to faktu, że muszę od początku zacząć się wdrażać w ćwiczenia. Przez ostatni miesiąc nie miałam na to ani czasu, ani siły, gdyż musiałam chodzić do pracy, a trafiałam na dyżury od 13 do 20, lub od 3 nad ranem do 14. Na ten pierwszy nie umiałam się zebrać by wstać wcześniej i poćwiczyć, a po pracy byłam wykończona, a drugiego chyba nawet nie muszę tłumaczyć, prawda? Teraz się to zmieni - zamierzam się zmobilizować do wczesnego wstawania i poświęcenia wolnego czasu na powtórną walkę o piękne ciałko. Chyba po coś te buty kupiłam, prawda?

 Ogólnie to zbieram się mocno w sobie i pracuję z całych moich sił, byle tylko zarobić na moje marzenia. Troszkę pieniążków już mam, na dodatek osiemnastka tuż za rogiem, więc pewnie już we wrześniu moje małe pragnienie się spełni. Trzymajcie kciuki!

6 komentarzy:

  1. Gdzie pracujesz? :>
    Mnie tak wypiegowało w to lato, że jak wczoraj byłam na zakupach i spojrzałam w lustro przy tym sklepowym świetle, to się prawie nie poznałam, mam piegi nawet NA USTACH
    I trzymam kciuki za spełnianie marzeń ;)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W bistro osiedle obok ;)
      Ja mam bardzo podobnie, czoło i nos mam wręcz czarne od tych ciążących kropeczek :c
      Dziękuję! <3

      Usuń
  2. Powtórna walka o piękne ciałko. Kocie, masz takowe na sobie. Jakkolwiek pokonuj maratony, wyjdzie Ci to na dobre, ty wiesz sama :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ty wiesz że ja nie umiem tak o sobie myśleć :c Maraton to jedno z kolejnych marzeń, spełnię je! <3

      Usuń
  3. Trzymam kciuki Natuś, jesteś wspaniałą motywacją! I mam nadzieję że buty wypróbowane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3 Ależ oczywiście, i to nie jeden raz ;)

      Usuń