Instagram

piątek, 12 września 2014

Miesiąc wyjęty z życia.

 W sumie nawet nie wiem od czego zacząć. Długo nie pisałam, zaniedbałam ten skrawek mojego miejsca w internecie po raz kolejny. Nie jestem z siebie zadowolona, jednak miałam ku temu powody ważne i ważniejsze. No ale od początku.



 Pod koniec sierpnia popadłam w lekką depresję spowodowaną zawiedzeniem się na samej sobie. Otóż nie zdałam egzaminu zawodowego. Nie wiem jakie błędy zrobiłam, ile ich było i w jakich punktach, po prostu nie zdałam części praktycznej. Paradoksem jest fakt, że wcześniej przygotowałam prezentację dla mojej klasy, na której większość się posiłkowała i bądź co bądź - poza małymi wyjątkami większość to zdała. Przez pierwsze dwa dni byłam lekko skołowana, zła na samą siebie i próbowałam walczyć z szokiem jakiego doznałam. Wiele trudu włożyłam by nauczyć się na ten egzamin, a tu proszę - nie zdany. W tym momencie skupiam się na tym, by zdać poprawkę w styczniu. Z tym, że nie mam kompletnie motywacji. Moje rozumowanie przebiega mniej więcej tak - "skoro nie zdałaś za pierwszym razem, to za drugim też możesz nie zdać". Z jednej strony podchodzę do tego na spokojnie, co ma być to będzie, ale momentami stresuję się jak nigdy i boję się, co przyniesie przyszłość. 

 Kolejna rzecz - coś się dzieje z moim organizmem. Nie wiem, czy to przez zwiększony stres, powrót do szkoły i z powodu innych czynników ( do których zaraz przejdę ), ale nie wiedzieć czemu chudnę. Ostatnio nie mam siły na ćwiczenia, zaniedbałam je bardzo szczerze mówiąc. Jedząc normalnie posiłki, praktycznie w ogóle nie ćwicząc, moja waga zaczęła lecieć w dół. Nie były to jakieś radykalne liczby, po prostu każdego dnia ubywało mi po kilka dziesiętnych kilograma - czasem 0,2kg, czasem 0,5kg. Aż w końcu w tydzień z 59kg zeszłam do 56kg. Kiedyś ten fakt by mnie ucieszył, ale teraz jestem zaniepokojona, przez co tylko sytuacja się pogarsza. 

 W końcu rzecz, która w sumie wpływa na wszystko - bardzo niedawno zakończyłam mój związek, który trwał prawie dwa lata. Wiem, mam tylko osiemnaście lat, jeszcze wiele przede mną. I mimo, że to ja go zakończyłam i tego nie żałuję, to trochę się to na mnie odbija. Odcięcie się od bliskości z drugim człowiekiem jest częściej trudniejsze niż samo odcięcie się od tego człowieka. Od razu mówię - to była moja decyzja której się zamierzam trzymać, ten związek mnie niszczył na dobrą sprawę, tylko przez uczucie którym pałałam do niego, byłam zaślepiona na to, co się tak naprawdę działo. Teraz staram się zostawić ten okres życia za sobą. Nie zmienia to jednak faktu, że jest mi ciężko. 

 Post w większości jest pesymistyczny, więc chce tylko dodać, że pozytywne chwile też się zapisały na kartach tego miesiąca, a mianowicie moje urodziny i obchodzenie je w towarzystwie najbliższych mi osób, oraz spełnienie mojego małego marzenia. Także nie wszystko stracone! 

4 komentarze:

  1. Trzymaj się, misia! *wysyła wirtualne uściski*
    Z czego pisałaś ten egzamin zawodowy? Nie ma się co załamywać, wszyscy wiedzą, że żeby zdać zawodowy, to jednak oprócz wiedzy trzeba mieć dużo szczęścia, którego widocznie ci akurat zabrakło. Progi są przecież monstrualne. Pewnie zdradziły cię najmniejsze szczegóły.
    Co do spadku wagi to pewnie stres i brak jakichś witamin, chociaż nie znam się na tym, to ci nie poradzę, haha. Ale ja tak samo po zakończonym związku w ciągu jednego tygodnia straciłam 5 kg. Jedni przez smutek i stres bardzo tyją, a inni zaś chudną, to raczej normalne. Martwić się tym będziesz mogła, jak taki stan będzie się utrzymywać przez dłuższy czas.
    Głowa do góry! Jestem z ciebie dumna, że zakończyłaś związek, który ci nie służył, bo wiem jakie to trudne. ;) Teraz będzie tylko lepiej :D.
    Czimej mi się tam ciepło, dziołszka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na kierunku technika organizacji reklamy, a ja nie miałam szczęścia w ogóle :c

      Dziękuję za takie wsparcie i ciepłe słowa <3

      Usuń
  2. Po przeczytaniu Twojego posta przypomniał mi się moment, kiedy nie zdałam bardzo dla mnie ważnego egzaminu i podobnie zareagowałam. Pomyślałam sobie "Jak to?! Przecież cały rok szkolny pracowałam bardzo ciężko, a inne osoby, które w pewnym sensie nie zasługiwały, zdały." Myślę, że najważniejsze jest przełknięcie porażki. Na początku może zranić gardło i przełyk, ale później to przetrawisz. Nie poddawaj się! Mogę życzyć Ci jedynie dużo zdrowia! Nie denerwuj się, niektóre sprawy nie są tego warte, naprawdę.
    Przesyłam pozytywną energię i cieszę się, że spełniłaś swoje marzenie. :)

    OdpowiedzUsuń