Instagram

niedziela, 8 września 2013

No hej.

 Jak zwykle jestem konsekwentna inaczej w odniesieniu do tego co mówię. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio zaglądałam. JEDNAKŻE, jestem. Wracam do kolebki pisania, szalona.

 Ogólnie rzecz biorąc, wakacje 2013 nie były wcale takie złe. Trochę zawiewało nudą momentami, ale wkładam je do szuflady z napisem "dobre wspomnienia". W tym roku nie było ograniczenia do jednej bądź dwóch osób z którymi spędzałam czas - dla każdego coś się znalazło. Raz chłopak, raz przyjaciółki, znajomi z klasy, jakaś domówka, impreza, wyjazd nad jezioro, wypad na miasto i tak w kółko. Nie brakowało oczywiście problemów ze wstawaniem i zasypianiem, co się zawsze kończyło położeniem się spać o trzeciej w nocy, a pobudką o czternastej. HEH, WAKACJE. Przez to wszystko mam teraz bardzo duże problemy ze wstawaniem do szkoły, gdyż jak obudzę się o 5:30 to wiem że spóźnię się na zajęcia, słodko. Mimo to - cieszę się z powrotu do szkoły, a raczej do ukochanych ludzi z klasy. Tęskniłam za nimi okropnie przez całą przerwę od nauki, a teraz każdego dnia jestem posikana ze śmiechu.


 Niby początek roku szkolnego, a człowiek już nie wie za co się wziąć najpierw. Najgorzej jest z geografią, gdyż nie minął nawet drugi dzień szkoły, a ja już muszę mieć całą Europę w małym palcu. I nie, nie chodzi tylko o państwa i ich stolice, ale także o wszystkie rzeki, wyspy, półwyspy, morza i jeziora. Wszystko na środę. Oczywiście nie wiadomo jaki będzie kaprys nauczycielki, więc albo zemdleję przy mapie, albo muszę prosić koleżanki z klasy by mi wydrukowały konturówki na niespodziewaną kartkówkę. Jednak - nie poddaję się. Postanowiłam sobie mieć w tym roku minimalną średnią 4.0, a w najlepszym wypadku czerwony pasek na świadectwie, a żeby to osiągnąć, to muszę spiąć tyłek już na samym początku i się po prostu uczyć. Na razie jest to sama geografia, ale z czasem dojdzie tego jeszcze więcej. Nie mówiąc już o tym, że w tej klasie będę miała swoje pierwsze testy zawodowe, a żeby takowy zdać, muszę go napisać minimalnie na 75 procent. 75 PROCENT, MATKO BOSKA. Jeżeli jakimś cudem uda mi się go zdać na wynik pozytywny, to obiecuję, że pójdę się modlić do kościoła. Nie chodzi mi teraz o to, że jestem jakaś słaba w nauce czy coś, wręcz przeciwnie ( aktywacja osoby skromnej inaczej ), ale nie wyobrażam sobie nauczenia się czegokolwiek z zeszłorocznego zeszytu od sprzedaży, gdzie się tępo przepisywało wszystko z prezentacji, albo że zapamiętam coś z organizacji sprzedaży na której topi mi się mój mózg ( dziewięć godzin tygodniowo, w tym cztery pod rząd w piątek do 15:50, kocham to ). Jeżeli jeszcze raz jakkolwiek znajomy mi powie, że "w technikum jest lajtowo, nie trzeba się na nic uczyć i masz na wszystko wyjebane" to OBIECUJĘ, że uduszę na miejscu. :) 

 Za niedługo mija 9 miesięcy ♥

6 komentarzy:

  1. Dasz radę, wierzę w Ciebie! :D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano dałam, geografia zdana na 5, cud :D co do testów - chroń mnie Matko Boska. :c

      Usuń
  2. Pocieszaj się, że ja muszę umieć całą mapę świata ;)
    Ja też nie wiem w co ręce włożyc. Olimpiada, gazetka szkolna, warsztaty dziennikarskie, no i o nauce na bieżaco zapomnieć nie mogę. Ale czuję, że to będzie dobry rok. NASZ ROK!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mapę całą mapę świata miałam w zeszłym roku, ale dałam radę na szczęście. :D
      Oczywiście że tak, mimo że to dopiero koniec września, to już mam dobry start i czuję że będzie tylko lepiej :3

      Usuń
  3. LOVE WILL REMEMBER KACZOREK <3

    OdpowiedzUsuń