Instagram

sobota, 16 sierpnia 2014

Samoakceptacja.

 Hm, nie uważacie za dziwne, że w dzisiejszych czasach roi się od osób z małą pewnością siebie? Ludzi, którzy nie potrafią samodzielnie podjąć decyzji, idących za bezkształtną masą? Osób, które patrząc w lustro, płaczą nad swoim wyglądem i patrzą tęsknie za ciałem modelki z magazynu? Często zastanawia mnie, co jest takiego w tej wyretuszowanej w photoshopie "modelce", że większość dziewczyn chce wyglądać jak ona.


 W ten oto sposób rodzą się kompleksy. Znam dosłownie garstkę osób, które ich nie mają, które mimo chęci zmiany kilku aspektów w swoim ciele, nie wstydzą się go ani odrobinę i nie odczuwają aż takiej presji i maniakalnej obsesji, by je zmieniać. Reszta zaś - jeden wielki ciąg osób, którym nie podoba się jedna bądź więcej części ich ciała. Przyznaję - jestem jedną z tych osób. Z wyglądem mojej twarzy pogodziłam się już dawno - jej nie mogę zmienić, jedynie że operacją plastyczną. Jednak nie jestem jedną z tych osób, które wyrzucają tony pieniędzy na chirurga ( nie mówiąc o tym, że po prostu mnie nie stać ). Nigdy natomiast nie pogodziłam się z wyglądem mojego ciała. Pamiętam jeszcze, jak w podstawówce i w wakacje przed pierwszą gimnazjum W OGÓLE nie obchodził mnie mój wygląd - jadłam co chciałam, kiedy chciałam, nie ćwiczyłam, tylko beztrosko bawiłam się na podwórku z koleżankami. Dopiero kiedy zaczęłam naukę w toksycznym środowisku, to moja samoocena automatycznie zaczęła opadać. Pewna dziewczyna mnie zniszczyła kompletnie, przez co do dzisiaj nie umiem się do końca wyzbyć braku pewności siebie. Czasem patrząc w lustro mam ochotę płakać, jednak znowu kiedy indziej mówię sobie z pełnym przekonaniem "naprawdę wyglądasz lepiej". Mogę się założyć, że wiele osób - zarówno dziewczyn, jak i chłopaków - zmaga się z problemami związanymi z naszą osobą. W większości przypadków chodzi o wygląd właśnie. Wyczekuję dnia, kiedy  zaakceptuję siebie w pełni taką jaką jestem, kiedy uśmiechnę się promiennie do mojego odbicia w lustrze i pewnym krokiem wyjdę na ulicę nie powtarzając w głowie "nie jestem gruba";"wyglądam okropnie w tych jeansach";"mogłam się ubrać inaczej". 

 Bądźmy sobą i zaakceptujmy siebie. Jesteśmy oceanem miliarda ludzi, gdzie każda kropla jest inna. 


26 komentarzy:

  1. Wszystko co opisałaś np, że będąc jeszcze przed pierwszą gimnazjum niczym się nie przejmowałaś, a skończyło się brakiem pewności siebie i płakaniem przed lustrem mogłabym przypisać sobie. Sama dobrze wiem jak psychika potrafi się zmienić pod wpływem środowiska. U mnie niestety nie skończyło się to tylko płaczem widząc samą siebie ale w końcu to przeszłość prawda ? myśli się o teraźniejszości. Teraz jestem zupełnie inną osobą niż jeszcze rok temu, nie tylko z charakteru ale i z wyglądu. Nie lubię jeżeli osoba która stosunkowo nie dawno śmiała się z mojego wyglądu teraz mówi jak wielką przeszłam metamorfozę.Nagle grono moich znajomych powiększyło się co najmniej dwa razy. Piękny post i bardzo prawdziwy ... kurczę nawet na moich postach się tak nie rozpisuję jak teraz hahah <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dokładnie tak samo! Z jednej strony jest mi miło, ale z drugiej głupio mi, kiedy to jest pierwsza z zauważalnych rzeczy.

      Ahahahahaha, cieszę się że się tak rozpisałaś i dziękuję <3

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy post !
    Może wspólne obserwowanie ? :)
    http://marzenia1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne słowa kaczorek <3 M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nikt nie jest idealny i nikt idealnie nie wygląda ,w internecie jest pelno photoshopa
    mój blog click

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dosłownie, w sumie 90% internetu to photoshop.

      Usuń
  5. Ja też czekam na ten dzień kiedy się pokochasz matołku, bo jesteś cudowna i piękna! Ale on sam nie przyjdzie ani też nie przyniesie go nikt inny - poza Tobą samą. Ja kiedyś liczyłam na to, że chłopak czy znajomi komplementujący mnie coś dadzą, ale niestety nie tędy droga. To walka między Tobą a Tobą, musisz ją przerwać i dopuścić siebie samą do serduszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej Alu! <3 To będzie niestety długa walka, bo mimo wszystko samoakceptacja jest dla mnie trudnym wyzwaniem :c

      Usuń
  6. To właściwie dobrze, że w internecie jest pełno photoshopa. Internet nie jest żadnym przedłużeniem realnego świata. Sieć już dawno stała się alternatywną, pełną nadrealizmu rzeczywistością. Prawdziwe kobiety istnieją w prawdziwym świecie. A jeśli sieć ma na kogoś tak ogromny wpływ i wprowadza w kompleksy to może warto się wylogować do życia? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, jest to jedna z najmądrzejszych odpowiedzi do postu jaka kiedykolwiek otrzymałam. ;)

      Bardzo celna uwaga z wylogowaniem się do życia i z miejscem kobiet. Bo tak naprawdę, gdyby wszystkie kobiety wyglądały jak z okładki magazynu, to czy rzeczywistość nie okazała by się czymś nudnym?

      Również pozdrawiam! ;)

      Usuń
    2. Dzięki, starałem się i chciałem przy okazji trochę pożebrać o pozablogową atencję. W wolnych chwilach zapraszam do siebie.

      Usuń
    3. Ahahahahaha udało Ci się, szczerze mówiąc! ;) Z chęcią wpadnę.

      Usuń
  7. Od niedawna zaczęłam akceptować siebie (szczególnie wygląd). Jest to trudne, ale opłaca się ta ciężka praca. Najważniejsze to nie poddawać się i iść przed siebie z podniesioną głową, ponieważ tak naprawdę jesteśmy wszystkim, co mamy, więc powiniśmy to dobrze wykorzystać, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że prawda. Ja każdego dnia próbuję zaakceptować siebie taką, jaką jestem, ale niestety nie wychodzi mi to bardzo dobrze. Grunt to się nie poddawać.

      Usuń
  8. Też oczywiście miałam wielkie problemy z samoakceptacją, szczególnie w szkole średniej. Byłam strasznie chuda. Niby ludzie dążą do "ideału" polegającego na wystających kościach, ale prawda jest taka, że nawet jeśli jest się szczupłym i posiada się niby tę "figurę modelki", to i tak trzeba się liczyć z niepochlebnym komentarzami typu "ale z ciebie chudzielec", "ty w ogóle coś jesz?", "pewnie się głodzisz", "nie chcesz kanapki?". A na moje tłumaczenia, że ja po prostu taka już jestem, ludzie tylko kiwali głową z politowaniem, myśląc sobie zapewne "no na bank".
    Ludzie są naprawdę straszni. A już w szczególności nastolatkowie.
    Poszłam na studia, przy okazji też udało mi się przytyć kilka kilo, co od razu podniosło moją samoocenę. Ale na studiach, w towarzystwie dorosłych ludzi, nikt już nie patrzy na to, czy ma się niedowagę, czy tłuszcz wisi na pasku, czy ma się krótkie włosy, czy długie, czy blond, czy rude, czy jakiekolwiek. I jest git. Zmiana środowiska naprawdę pomaga w akceptacji samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie nie mogę się doczekać wyjścia z tego środowiska, gdzie wygląd jest najważniejszą wartością, na którą wszyscy patrzą z nabożną czcią, a jeżeli już wygląda się inaczej niż mówi narzucony wzorzec, to jest się po prostu "innym".

      Osobiście bardzo zazdroszczę, sama wyczekuję momentu wyjścia z tego syfu. ;)

      Usuń
  9. akceptacja siebie przychodzi z wiekiem, jak byłem w liceum przejmowałem sie pryszczami, niskim wzrostem, dziś choć ładniejszy nie jestem akceptuję siebie zupełnie, nie przejmuje sie tak bardzo co inni o mnie mówią, uważam, że to kwestia dojrzenia do takiego stanu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym co mówisz jest dużo prawdy, jednak znam osobiście osoby które mimo dojrzałości i wieku, wciąż nie potrafią zaakceptować siebie całkowicie. ;) Niemniej jednak gratuluję i mam nadzieję, że i mi się kiedyś uda.

      Usuń
  10. Gdybyś była gruba to zrozumiałabyś to ;) / http://zklasa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co bym zrozumiała? ;) bo nie rozumiem za bardzo Twojej wypowiedzi.

      Usuń
  11. oh ja właśnie jestem jedną z takich osób. Mam już że tak powiem taką 'depresję', że nie robię sobie od 2 lat zdjęć. Nie mogę patrzeć w lustro, to mega ciężkie. Ciężko mi jest się tego pozbyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zawsze unikałam aparatu jak ognia, dopiero od jakiegoś czasu nie wstydzę się "pozować".

      Usuń
  12. Mam te 23 lata, w tym roku kończę studia, a z akceptacją siebie idzie mi coraz gorzej. Chodzi przede wszystkim o kompleksy dotyczące wnętrza, ale nawet te związane z wyglądem są przeze mnie znacznie bardziej odczuwalne. Kiedyś miałam taką fryzurę, jaką chciałam (jeżyka przez lata, a przez krótki czas nawet irokeza), ale wszyscy mi mówili, że muszę zapuścić. Teraz niby też mam inną niż wszyscy, bo z wygolonymi bokami, ale nadal mam wrażenie, że to niezbyt dobrze, że jest inna. Nawet nie chcę o wszystkim pisać, bo jeszcze bardziej się w to wbiję. Ale codziennie walczę o siebie. Jedno jest pewne - niekoniecznie samoakceptacja musi przyjść z wiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę stereotypów! Dlaczego osoba taka jak Ty ma się czuć źle w czymś, co jej się podoba, bo taki jest wyznaczony kanon piękna? Ja też codziennie o siebie walczę, bardzo mocno, mam nadzieję że kiedyś mi się uda to wygrać.

      Usuń